niedziela, 30 września 2012

cz.VIII

Dziś Iza wracała do domu przez park. Była zmęczona i postanowiła  chwilę posiedzieć na ławce.
Darka nie było, znów pojechał do syna. Musiał wziąć 2 dni urlopu bezpłatnego, pewnie wróci
w niedzielę wieczorem. W poniedziałek musi być w pracy, ma jakąś bardzo ważną konferencję.
Iza analizowała w  myślach swój stosunek do Darka. Lubiła go, był miły, opiekuńczy, miał
poczucie humoru. Nie ukrywał, że Iza mu się podoba, a ją to nadal dziwiło. 
Mieli już nawet pewne swoje rytuały - w każdy piątek  przeglądali książkę kucharską Izy i wybierali
danie obiadowe na weekend. A było w czym wybierać, bo była to książka zawierająca przepisy
z całego niemal świata.
Wieczorem robili wspólnie zakupy w całodobowym Tesco,  a w sobotę razem gotowali. Śmiechu
było przy tym wiele, bo Darek chwilami miał przysłowiowe  dwie lewe ręce i za nic w świecie nie
potrafił cieniutko pokroić warzyw. Więc on je obierał, Iza kroiła. Wtedy Darek nazywał ją  "mistrzynią
noża kuchennego".
Oboje doszli do wniosku, że domowe jedzenie zdrowsze i  smaczniejsze, nawet jeśli się zdarzyło, że
dali za dużo egzotycznych przypraw. Starali się chodzić regularnie na koncerty do Filharmonii, a
pogodne  niedziele spędzać poza miastem.
Iza lubiła  te  wypady za miasto - chodzili polami, objęci, przytuleni. Czasem milczeli, czasem bez
przerwy rozmawiali. Jak stare, dobre małżeństwo- pomyślała Iza- stare, białe małżeństwo.
Może jednak ja  mu się tak naprawdę nie podobam, skoro nasza przyjazń nie zamienia się w nic
więcej?
Ale tak naprawdę nie była gotowa na większe zbliżenie. Uraz psychiczny, wyniesiony
z "pierwszego razu" głęboko w niej tkwił. Miała wtedy 18 lat i była na przyjęciu urodzinowym
jednego z kolegów z klasy. Przyjęcie  było  w podmiejskiej restauracji, dla wszystkich załatwiono
pokoje w pobliskim motelu. Nad ranem, zmęczona i lekko na rauszu poszła do motelu, odprowadzał
ją chłopak, z którym aktualnie "chodziła". Wpakował się razem z nią do pokoju, zaczął nalegać
na dowód miłości, w końcu powalił ją na łóżko. Był znacznie silniejszy i z pewnością Iza nie była
jego pierwszą zdobyczą. Szamotała się, wyrywała, ale bała się krzyczeć. W końcu uległa.
Nie były to miłe doznania, ale przynajmniej chłopak użył prezerwatywy. Po fakcie przytulał ją,
pocieszał, że przecież to żaden problem a przynajmniej "pozbyła się dziewictwa". Iza do dziś
wzdryga się na samo wspomnienie. 
Pomyślała, że tak jej dobrze z Darkiem między innymi dlatego, że on nie dąży do zbliżenia.
Wystarczały jej niewinne pocałunki na "dzień dobry" i "dobranoc", obejmowanie na spacerze,
jego czułość i  troska.
Gdy Darek pytał ją kiedyś o tego, kto był przed nim, wyjaśniła mu tylko, że po niezbyt
miłych przeżyciach starała się z nikim nie spotykać.
Rozmyślania przerwało wibrowanie  komórki. To dzwonił Darek. Okazało się, że słodkie
dziecko "wyciekło z domu" w niewiadomym kierunku. Darek siedzi w mieszkaniu "byłej", a ona szuka chłopaka po kolegach, koleżankach i w jeszcze kilku miejscach.
I że wróci w sobotę wieczorem, że tęskni za Izą i ma......katar. Wcześniejszy powrót Darka
ucieszył ją , jego katar - znacznie mniej.
Podniosła się z ławki i poszła w stronę najbliższej apteki kupić lek na katar.
c.d.n.