niedziela, 17 czerwca 2012

251. Zabawne przypadki pewnej wariatki

Życie składa się z przypadków, a my ciągle po nich stąpamy. Przypadki bywają różne - czasem zabawne, czasem takie sobie. Gdy tych różnych przypadków jest wiele, wszyscy uważają, że  taka osoba  ma ciekawe życie.
O Pyzie  zawsze mówiono, że ma ciekawe życie. Pierwszy, zapamiętany przez Pyzę przypadek to jej
podróż z mamą zatłoczonym tramwajem. Pyza była przerażona, bo tłok był nielichy, Pyza stała na swych
dziecięcych nóżkach wtłoczona pomiędzy nogi dorosłych. W pewnej chwili, usłyszała:   "Pyza, szybciutko, wysiadamy". Usiłowała się wydostać spomiędzy tych stłoczonych nóg, ale się nie udało. Tramwaj ruszył, a Pyza się rozdarła przejmująco - maaaama!!!  No cóż, mama wysiadła, Pyza została. Wrzeszcząc wniebogłosy dojechała do następnego przystanku, gdzie jakaś obca pani wzięła ją za rękę , pomogła zejść po wysokim stopniu i stanęła z nią na przystanku, usiłując małą uspokoić. Ale Pyza wpadła w rezonans i darła się nadal. Wokół kobiety z wrzeszczącym dzieckiem zebrał się tłumek ciekawskich, a kobieta opowiadała im, co się stało. Po jakimś czasie nadjechał tramwaj, a z niego wysiadła  zła jak osa mama Pyzy.
Mama podziękowała kobiecie za interwencję, odeszła z Pyzą kawałek od przystanku i przywaliła jej kilka klapsów, wypowiadając pedagogiczną formułkę - "żebyś pamiętała, że trzeba się mamy trzymać mocno".
Pyza zapamiętała -od tej pory, ilekroć wychodziła z mamą kurczowo trzymała się jej sukienki lub spódnicy, nie chcąc ani na chwilę oderwać rączki. Ale takie chwile nie były częste, mama  zostawiała Pyzę najchętniej
w domu, samą. No może nie całkiem samą, bo w towarzystwie zimnego kakao i bułki. Gdy Pyza już podrosła i przestała być Pyzą, nienawidziła kakao i  kajzerek z żółtym serem. I okropnie bała się jazdy tramwajem.
c.d.n.