poniedziałek, 29 czerwca 2009

Czy jesteśmy przykuci do Ziemi?

Całkiem niedługo, 20 lipca, będziemy obchodzić 40- lecie "wielkiego
kroku ludzkości". Właśnie wtedy Neil Armstrong postawił stopę na
powierzchni Księżyca. Miał to być początek tryumfalnego marszu
człowieka w Kosmos.

Natychmiast zaczęto snuć dalekosiężne plany : w 1981 roku miała
wyruszyć misja na......Marsa.

A skończyło się na lataniu na stacje orbitalne, a po Marsie pełzają
tylko roboty. Podróże poza Układ Słoneczny pozostają zaś w sferze
marzeń.

Poza naprawdę wielkimi i trudnymi do pokonania odległościami
istnieją i inne problemy : odległość, mikrograwitacja, brak opieki
zdrowotnej, życie w grupie, nuda, wątpliwy sens przedsięwzię-
cia, koszty, długość ludzkiego życia, psychika,promieniowanie.

Od najbliższej Układowi Słonecznemu gwiazdy Proximy Centauri
dzielą Ziemię 4,2 lat świetlnych. To jest aż 40 bilionów km, czyli
ponad 100 milionów razy więcej niż na Księżyc.

Misje Apollo docierały na orbitę Księżyca w ciągu 3 dni. Droga do
Proximy Centauri zajęłaby w tych samych warunkach 900 tys.
lat.

Sondy, w zależności od rodzaju paliwa, docierają na Księżyc od
ośmiu godzin do 13 miesięcy.Silnik jonowy sondy Deep Space,
dzieki któremu miała prędkość 56000 km/godz, dowiózłby statek
kosmiczny do Proximy Centauri w 81 tys.lat. Jak dotąd rekord szyb-
kości ustanowił badający Słońce Helios 2, poruszający się 240000
km/godz i nim droga na Proximę Centauri trwałaby 19 tys lat.

Wszelkie pomysły na paliwo nie przekraczają bariery pomiędzy
teorią a praktyką.

Kilkumiesięczny pobyt na stacji kosmicznej owocuje, mimo ćwiczeń,
20-30% utratą masy mięśniowej i 15% spadkiem ich sprawności, a
kości ulegaja demineralizacji jak podczas osteoporozy.

Nawet podróże na orbitę wymagają od astronautów wyjścia spod
ochrony magnetosfery i atmosfery, które chronią Ziemię przed
wypełniającym przestrzeń kosmiczną promieniowaniem. Wpływ
dużych dawek promieniowania na organizm astronauty trudno prze-
widzieć. Z cała pewnością ogromnie wzrasta ryzyko takich chorób
jak rak, zaćma, choroby serca, układu odechowego i pokarmowego.

Ci, którzy wyruszą na podbój Kosmosu, będą całkowicie pozbawieni
opieki lekarskiej, bo nawet obecność lekarza wśród załogi nie roz-
wiąże problemu, gdy będzie potrzebna interwencja chirurgiczna.
Nawet operacja sterowana z Ziemi przez lekarza a wykonywana
przez robota , mogłaby się udać tylko na Księżycu, gdzie opóznienie
sygnału wynosiłoby zaledwie 2 sekundy.

Kosmonauta Walerij Riumin, który w Kosmosie spędził w sumie
ponad rok, powiedział, że zamknięcie dwóch ludzi w ciasnej kabinie
na 2 miesiące stwarza wszelkie warunki do popełnienia morderstwa.
Pod koniec marca 2009r w moskiewskim Instytucie Problemów
Biomedycznych zatrzasnęły się drzwi statku kosmicznego, w którym
zamknięto na 105 dni uczestników eksperymentu Mars 500.
Uczestnicy dostają po 6,500 dolarów/mies. Są to 4 Rosjanie, Francuz
i Niemiec. Z eksperymentu wyłączone są kobiety.

Dziś, poza wykonywanymi na stacjach kosmicznych zadaniami, ich
uczestnicy z lubością obserwują Ziemię. A co będzie, gdy stanie się
ona już niewidoczna? Na pokład wolno zabrać tylko rzeczy niezbędne
i lekkie, a rozrywki ograniczają się do filmów, muzyki, książek ele-
ktronicznych lub gier. Więc co robić w ciągu wielu lat?

Te wszystkie problemy podważają całkiem sens załogowych lotów
kosmicznych. Obliczono,ze wysyłanie w Kosmos robotów badaw-
czych kosztuje 1% tego, co posyłanie tam ludzi. Co prawda to co
dwóm robotom zajęło cztery lata, dobrze wyszkolony człowiek
zrobiłby w kilka dni. Ale jeśli robot zaginie bez śladu to
nikt nie będzie po nim płakał.
Z całą pewnością nim poleci w Kosmos statek załogowy, poprzedzi
go lot bezzałogowy.

Wydaje mi się, że przemierzanie tysięcy lat świetlnych po to,
by dotrzeć do jakiejś nagiej planety jest zupełnie nie ekscytujące.
Nie wykluczam, że to tylko moja opinia.