wtorek, 10 lutego 2009

O czym marzy dziewczyna, gdy....

......się starzeć zaczyna.
Ktoś z moich znajomych zauważył, że bardzo się zmieniłam i to chyba nie na lepsze, bo jakoś trudno we mnie odnalezć tę kobietę sprzed lat.
Poczułam sie dotknięta tym stwierdzeniem, ale jednocześnie zmusiło to mnie do zastanowienie się , co się we mnie zmieniło. A zmieniło się wiele zwłaszcza wokół mnie. Po raz drugi odcięłam pępowinę łączącą mnie z córką - wyjechała z domu i z kraju na stałe, załozyła własną rodzinę, teraz sama została matką. To mi jaskrawo udowodniło, że czas nie stoi w miejscu, tylko nieubłaganie pędzi do przodu. Szczeniątko, które całkiem niedawno przyniosłam do domu, kilka dni temu ukończyło 15 lat, a ja wciąż pamiętam 20-to centymetrowe maleństwo z 7-mio centymetrowym, wiecznie merdającym ogonkiem.
Ale co się zmieniło we mnie, w mojej psychice? No cóż, postarzałam się, załapałam sie na dziwną, nieuleczalną chorobę, coraz mniej spraw mnie "porywa", podchodzę do wielu spraw mniej emocjonalnie i - przestałam marzyć. Przestałam marzyć, planować, wymyślać coby jeszcze zmienić. Zaczęłam żyć "na bieżąco", bez wybiegania myślami w przyszlość. To chyba największa zmiana. Na szczęscie nie opuściły mnie moje różne zainteresowania -w dalszym ciągu spędzam wiele godzin na czytaniu i róznego rodzaju robótkach. Mniej spotykam sie ze znajomymi, zaczęłam pisać blog, a nigdy dotąd nie napisałam nawet jednej linijki pamiętnika!
Postanowiłam więc sprawdzić, jak jest z moimi kolezankami - wszystkie jesteśmy w podobnej sytuacji rodzinnej, tyle tylko, że ich dzieci nie wyjechały z kraju.
Do marzeń "przyznały się " raptem 2 dziewczyny, z siedmiu. Jedna marzy o wygranej (dużej wygranej) w totka. Bo mogłaby kupić dom z ogrodem, nie zamartwiać sie ciągłym brakiem pieniędzy.
Druga marzy o tym, by spotkać jeszcze kogoś, z kim mogłaby ułożyc sobie życie na nowo, bo nie chce być sama "na starość".
I to koniec marzeń.
A więc zapytałam, co planują na najblizszą przyszłość- tu padło najwięcej odpowiedzi - pojechać do sanatorium, odchudzić sie w racjonalny sposób pod kontrolą lekarza,zmienić meble, wyremontować mieszkanie, zacząc się wreszcie leczyć (to powiedziała chora na cukrzycę), zmienić miejsce zamieszkania-wynieść sie z miasta na wieś. Wiem, przyziemne, ale zawsze jakieś plany.
A co chciałyby zmienić - jedna odpowiedz-mniej emocjonalnie podchodzic do tego, co sie dzieje u dorosłych dzieci, druga -dość zaskakująca, bo padła z ust męzatki o prawie 50-letnim stazu małzeńskim: zmienić psychikę własnego męza, by nie uwazał jej wciąz za głupszą od siebie.
Pomyślałam, ze chyba dośc pózno przejrzała na oczy.
A jak z dotychczasowymi zainteresowaniami - z powodu postepujacej choroby jedna z nas zupełnie nie może czytać, co ja załamało, druga zupełnie juz nie robi ulubionych hafcików, ale czyta, zainteresowania innych pozostały bez zmian.
Pozbierałam te wszystkie odpowiedzi i zrobiło mi się smutno. Dotychczas myślałam,że te zmiany, które zaszły we mnie to tylko wynik tej choroby, która często prowadzi do lekkich stanów depresyjnych, ale dlaczego dziewczyny, młodsze ode mnie o kilka lat, zdrowe, też nie marzą o niczym? A moze marzenia to tylko przywilej młodości?
Moze zmagania z codziennością pozbywaja nas nie tylko złudzeń ale i marzeń?
A moze to juz dopadła nas starość?
Sama nie umiem sobie na te pytania odpowiedzieć - muszę jeszcze nad tym pomyśleć.
anabell