niedziela, 25 stycznia 2009

Limit wieku?

Dziś zupełnie "babski" temat , tak dla odmiany.
Zadzwoniła do mnie przyjaciółka, z prośbą, bym koniecznie do niej przyjechała bo musimy się razem wybrać do Halinki. Owa Halinka mieszka niedaleko mojej przyjaciółki i wiem, że ostatnio nie wychodzi z domu, bo jest po operacji.
Po ponad godzinnej jezdzie miejskim autobusem dotarłam na miejsce. Moja przyjaciółka nie mogla się mnie wprost doczekać, stała w oknie i machała do mnie ręką. Troche to było dziwne.Gdy weszłam do mieszkania zaciągnęła mnie do swego pokoju i starannie zamknęła drzwi, żeby jej mąż nie słyszał naszej rozmowy.
- Z Haliną jest zle , poinformowała mnie ściszonym głosem. Po plecach przeszedł mi dreszcz, bo wyobraziłam sobie, że pewnie wykryto u Haliny jakąś sprawę nowotworową.
- No a co mówią lekarze? zapytałam zaniepokojona.
-A co mają do tego lekarze? odpowiedziała mi pytaniem, co wprawiło mnie w absolutne zdumienie.
- Ona się zakochała! Zwariowała dla jakiegoś młodego faceta! Ona gotowa wyjść za niego!
Moja miła przyjaciółka wyrzucała z siebie krótkie zdania głosem przyciszonym (aby jej mąż nic nie usłyszał) , nie mniej dość zgorszonym.
Zaczęłam się śmiać, bo poczułam ulgę, że nic złego się nie dzieje. Alicja wpatrywała się we mnie wzrokiem bazyliszka.
-Nie rozumiem co cię tak cieszy, to przeciez tragedia! On jest od niej dużo młodszy, z 15 lat!
Musimy jej to wybić z głowy, w tym wieku nie powinna się zakochiwać, a zwłaszcza w człowieku młodszym od niej, podsumowała Alicja.
Tu muszę coś wyjaśnić - Halinka jest od klkunastu lat wdową, dzieci nie ma i wiele razy skarżyła się na samotność. W ramach wydobywania się z poczucia samotności zaczęła uczęszczać na spotkania do osiedlowego klubu seniora. Tam właśnie poznała owego pana. Rzeczywiście jest od niej 15 lat młodszy, ale Halinka zupełnie nie wygląda na swoje lata, jest miłą, dowcipną kobietą, lubi chodzić na klubowe potańcówki, a odkąd zaczęła wychodzić z domu, ubyło jej lat.
Poszłyśmy z Alicją do Halinki, upewniwszy się przedtem, czy jest sama w domu. Była sama i nawet ucieszyła się naszym przyjściem.
Była zajęta szykowaniem jakiejś owocowej sałatki, bo za godzinę miał przyjść ów powód niepokojów Alicji. Halinka nie ukrywa, że jest z tym panem w bliskich stosunkach. On doskonale wie, ile ona ma lat i wcale mu to nie przeszkadza.
Mają wspólne zainteresowania, chodzą do kina, na wystawy, chodzą na długie spacery albo oglądaja razem program TV lub wdają się w dyskusje. Weekendy przeważnie spedzają razem, w jej mieszkaniu. On też jest wdowcem, ale ma syna, który jest już żonaty.
Halina nie nazywa tego jakąś romantyczną, szaloną miłością. Oboje maja romantyczne młodzieńcze uniesienia poza soba, to uczucie jest oparte na przyjazni.
Być może postanowią razem spędzić następne lata i prawdopodobnie wezmą ślub. Łatwiej jest żyć "na stare lata" razem niż samemu.
Znają się dopiero 2 lata a Halinie się nie spieszy.
Pożegnałyśmy się przed upływem godziny i poszłyśmy na spacer.
Alicja w dalszym ciągu uważa, że " w pewnym wieku" należy zrezygnować z uczuć, bo nie wypada zakochiwać się na starość, zwłaszcza w człowieku młodszym od siebie.
Przypomniałam jej tylko jak to wyglądało pod względem wiekowym w mojej rodzinie - po rozwodzie moi rodzice wybrali : ojciec- kobietę starsza od siebie o 8 lat, a trzeci mąż mojej matki był od niej młodszy o 13 lat.
A moja kuzynka, gdy owdowiała, wyszła ponownie za mąż w wieku 67 lat, za człowieka ,który był jej pierwszą miłością.
Bo według mnie uczucia nie są limitowane wiekiem.
A co Wy o tym sądzicie?
anabell